wtorek, 14 grudnia 2010

Salta - San Antonio De Los Cobres

Rozpoczęliśmy dzień dość wcześnie z zamiarem dotarcia dzisiaj do San Pedro de Atacama w Chile. Droga przez San Antonio de los Cobres i Paso Sico wznosi się na wysokość powyżej 4000m i ma 520 km. W przeważającej części jest żwirowo-piaszczysta.   Oznacza to długi i trudny dzień. Na stacji benzynowej w Salta wzięliśmy zapas wody i benzyny do kanistrów.
Pierwszy odcinek “ripio” czyli nieutwardzony przebiega korytem rzeki. Wprawdzie pora deszczowa już się rozpoczęła, trwa tu od grudnia do lutego, dotychczas nie padało i poziom rzeki jest niski, w zasadzie symboliczny. 
W drodze do San Antonio wielokrotnie przekraczalismy dzisiaj tor kolejowy. Wycieczka pociągiem z Salta do San Antonio De Los Cobres jest atrakcją turystyczną. “Pociąg chmur” - “Tren de Las Nubes” nie jeździ codziennie, trzeba mieć szczęście żeby się nim przejechać lub przynajmniej zobaczyć go z dołu na słynnym wiadukcie powyżej San Antonio.


Miłą niespodzianką było ok. 100 km pięknego asfalu. Po przekroczeniu przełęczy asfalt się skończył. Droga stała się wymagająca.
W czasie obiadu w San Antonio De Los Cobres podjęliśmy decyzję pozostania dzisiaj tutaj. Była czternasta, a przed nami jeszcze 330 km trudnej nieutwardzonej drogi, która po stronie Chile jest podobno piaszczysta. Wyruszymy rano wypoczęci. Poza tym pozostanie w San Antonio, które położone jest na wysokości 3770 m jest okazją do łagodnego zaaklimatyzowania się do wysokości.
San Antonio liczy 5000 mieszkańców. Ma indiański charakter. Życie toczy się tu niespiesznie.











Zatrzymaliśmy się w Casa Hospedaje Amanecer Andino. To miejsce polecił nam żandarm Sr Quintana przy okazji kontroli przy posterunku drogowym.


Miejsce okazało się bardzo przytulne. Prowadzi je jego żona Cecilia. Jest nauczycielką w tutejszej szkole, studiuje poza tym hotelarstwo. Razem z mężem chcą rozbudować hotelik. Życzę im jak najlepiej. Bardzo miła ciepła rodzina. Przyjemnie rozmawiało mi się z synami Cecilii, mają 12 i 5 lat.
Obawiam się, że San Antonio nie stanie się jednak prędko atrakcją turystyczną, jak Humahuaca czy Purmamarca w Jujuy. Dojazd do San Antonio wymaga wysiłku. Klimat jest ostry. Ostre słońce w dzień, po południu porywisty wiatr, zimne noce.

1 komentarz:

  1. Jacku, nie znam Twojego towarzysza więc adresuję do Ciebie. śledzę Waszą wyprawę z ciekawością i zazdrością. Miło przeczytać o upale, gdy u nas 10 na minusie i kolejne opady śniegu ...pozdr. i trzymam kciuki za brak wody w gaźniku!
    Kuba W.

    OdpowiedzUsuń