czwartek, 9 grudnia 2010

Buenos Aires - Rosario - Córdoba

Mówią, że nawet najdłuższa podróż zaczyna się od pierwszej mili.
Tę mamy już za sobą. Wczoraj i dzisiaj przejechaliśmy trochę ponad 700 km. Zdawałem sobie sprawę z tego, że pierwsze dni nie będą porywające widokowo. Płaska autostrada. Nie dało się uniknąć tego, że zanim znad Rio de La Plata dostaniemy się w Andy, czeka nas w siodłach długi sen w palącym słońcu.
Wczorajszym popołudniem dojechaliśmy do Rosario nad Rio Parana. Rzeka w tym miejscu jest bardzo szeroka, w niektórych miejscach ma podobno 50 km.
Bardzo tu ciepło, klimat wilgotny. Jak w Amazonii, mówią Ci, którzy mają porównanie.
Wczorajszy dzień był świętem w Argentynie. Po południu w Rosario odbywały się wiece poparcia dla gubernatora Santa Fe. Sporo ludzi spotkaliśmy przy El Monumento a la Bandera a potem w parku nad rzeką. 

Monumento Nacional a la Bandera przypomina o tym, że właśnie tu w Rosario w 1812 r. Gen. Belgrano w drodze na północ przeciwko Hiszpanom po raz pierwszy zawiesił flagę Argentyny.


Dzisiejszy dzień rozpoczął się deszczem i gradem. Na szczęście opady były przelotne, choć intensywne. W ciągu pierwszych paru godzin parę razy trochę nas zmoczyło, było wietrznie i dość chłodno. Za to po południu gorący wiatr przynosił żar prosto z pieca.
Autostrada jest znakomita. Pusta w zasadzie. Wybudowali ją niedawno, niektórych odcinków nie ma na mojej mapie. Nie ma jeszcze (?) stacji benzynowych ani wodopojów. Chwilę ochłody dał nam w tym przypadku wiadukt.

Jak wspomniałem, autostrada jest mało uczęszczana dlatego, że mają tu niewielki ruch "międzymiastowy". Jak Argentyńczykom ma się zwrócić ta inwestycja, nie wiem. Opłaty są naprawdę niewielkie. Blisko Buenos Aires płaciliśmy symbolicznie, aż szkoda było tracić czas na odliczanie drobnych, potem motocykle w ogóle zostały zwolnione z opłaty. Ciekawe, że to Argentyńczycy mają czasami kompleksy w stosunku do Europy.

Córdoba ma piękne stare miasto. 

Dzisiaj rozpoczął się Festival Paiaso.


1 komentarz:

  1. Witam.Zazdroszczę Wam jak cholera tej wyprawy. Dostałem o Was cynk i linka od Karoliny, mojej nauczycielki hiszpańskiego, z Radzymina. Od tej chwili jestem Twoim fanem. Gdybyś w przyszłości szukał wspólnika na taką viaje, przedstawię referencje i poddam się wszelkim testom. Tymczasem pilnie śledzę Waszą ścieżkę i życzę pomyślności wszelkich. Włodek Wilkowski

    OdpowiedzUsuń