poniedziałek, 27 grudnia 2010

La Paz - Copacabana

Ostatnie spojrzenie na zbocze El Alto. Za chwilę wyjedziemy na górę, a potem skierujemy się do Copacabana nad jeziorem Titicaca.


W hotelu przestraszyli nas, że możemy mieć problemy z kupnem benzyny. Wczoraj ku wielkiemu zaskoczeniu wszystkich, Evo Morales podniósł drastycznie ceny paliw. Jeszcze rano tankowaliśmy po 3,70 Boliviana (= ok. 0,5 dolara) za litr. Od popołudnia cena wynosi już 6,40 Boliviana. Warto wspomnieć, że ceny paliw były w Boliwii zamrożone od 2003r., Nieśmiałe próby podwyżek przeprowadzane przez poprzedników Moralesa doprowadzały za każdym razem do zdecydowanych protestów. Sam Morales odcinał się od możliwości podwyższania cen, krytykując jednocześnie poprzednie ekipy. Tym większe wczorajsze rozczarowanie i gniew Boliwijczyków. Związaek zawodowy przewoźników liczący kilkaset tysięcy członków już zapowiedział wojnę. Jeżeli rząd się nie wycofa, od pólnocy ma rozpocząć się strajk generalny przewoźników. Trudno sobie naprawdę wyobrazić, że nagle te tysiące kopcących ciężarówek, autobusów, busików, taksówek, miałyby stanąć. Przecież cała Boliwia jest w ciągłym ruchu. Zobaczymy.
Podwyżka była zaskoczenim, została jednak poprzedzona programem telewizyjnym (przez przypadek oglądałem), w którym prowadzący zwracali uwagę na dysproporcje w cenach benzyny w Boliwii (3,70 Bol.) a sąsiednich krajach (Brazylia, Chile, Argentyna, Peru - wszędzie równowartość 6 - 8 Bolivianów). Jednocześnie wczoraj właśnie Morales składał wizytę u Hugo Chaveza. Wenezuela, jak wiemy, wspomaga Boliwię, w tym eksportem ropy.
Mimo, że ceny sa już wyższe, na stacjach benzynowych ustawiły się wczoraj długie kolejki. Może ludzie boją się zamieszek lub blokowania stacji benzynowych przez strajkujących? Z pewną obawą rozpoczynaliśmy naszą podróż. Okazało się jednak, że kolejka do pierwszej napotkanej stacji w drodze do El Alto nie była taka długa. To, co uderzyło nas w oczy, poza wyższą ceną, to ochrona stacji benzynowych przez policję i więcej policji wojskowej na drogach. Kiedy tankowałem, ciekawski i policjant podszedł do mnie i wesoło zagadał. Po wymianie kilku standardowych zdań, zapytałem go, czy Morales wycofa się z podwyżki. - Oczywiście, odpowiedział. - Czy ceny wrócą do poprzedniego poziomu? - Na pewno.
Zobaczymy. Zatankowaliśmy do pełna. Kolejne tankowanie w Peru.

Szukając jakiegoś napoju w wiosce Turi Condoriri, zaprzyjaźniłem się z Gregori. Z dumą pokazywał nam swój dom, który podwyższa o piętro nad sklepikiem oraz swoją żonę - sklepową. Przy okazji poznaliśmy paru jego kumpli. Zdziwiłem się, kiedy dał mi swój adres mailowy, abym mu wysłał zdjęcia. Oczywiście, że wyślę.



Jezioro Titicaca.


Pod wzgórzem lezy wioska Copacabana.

5 komentarzy:

  1. Żałuję, że nie jeżdżę motocyklem, bo zwiedzanie Ameryki w ten sposób bardzo by mi odpowiadało tym bardziej, że zimą mamy martwy sezon. Mamy wprawdzie Hondę Shadow na spółkę z synem. Niestety spółka polega na tym, że Filip jeździ a ja płacę rachunki.
    Pozdrawiam
    Adam Gontarz

    OdpowiedzUsuń
  2. Witajcie,

    Z benzyną prawdziwe zamieszanie jest w Kolumbii. Tam jest coś na kształt wojny domowej. Pozostaje mieć nadzieję, że kiedy tam dojedziecie to juz się wszystko uspokoi.
    Drogi śmierci i jeziora Titicaca zazdrościmy okrutnie.

    Pzdr

    Zdzich

    PS. Podobali mi się nowi koledzy Jacka :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Cześć Adamie,
    Miło Cię usłyszeć. Nigdy nie jest za późno, żeby rozpocząć motocyklowanie, tym bardziej, że macie maszynę.
    Serdeczne pozdrowienia dla Ciebie i całej Rodziny.

    OdpowiedzUsuń
  4. Cześć Zdzichu,
    Mam nadzieję, że ewentualne kłopoty z benzyną w Kolumbii nas nie dotkną (nie potrzebujemy przecież tak dużo). Każdy, kto nam opowiada o tym kraju, mówi z zachwytem.
    Kumple Jacka rzeczywiście są bardzo sympatyczni.
    Pozdrawiamy.

    OdpowiedzUsuń
  5. Jacku trzymaj się!
    Najlepszego w Nowym Roku!

    Andrzej Rab ...

    OdpowiedzUsuń